Asset Publisher Asset Publisher

Leśnicy uczcili 82 ROCZNICĘ WYBUCHU II WOJNY ŚWIATOWEJ

Leśnicy z Nadleśnictwa Międzychód uczcili 82 rocznicę wybuchu II Wojny Światowej, składając wiązankę kwiatów podczas uroczystości w Międzychodzie.

Pod Pomnikiem Poległych i Pomordowanych w latach 1939-1956 odbyły się uroczystości związane z wybuchem II Wojny Światowej z udziałem pocztów sztandarowych i Orkiestry Dętej Pojezierza Międzychodzko – Sierakowskiego.

 

Fragment monografii: „NADLEŚNICTWO MIĘDZYCHÓD 100 lat polskiej administracji leśnej 1920-2020”

Nadleśnictwo Państwowe Międzychód w latach międzywojennych było jednost¬ką przygraniczną. Według relacji świadków i dokumentów z tamtego czasu już w sierpniu 1939 r. nadleśnictwa otrzymały rozporządzenia, które mówiły o tym jak postępować na wypadek wybuchu wojny. Na terenach przygranicznych nad¬leśniczy był bezwzględnie zobligowany do ewakuacji w głąb kraju. Zobowiązano go do zabrania z sobą dokumentów personalnych, map, kasy nadleśnictwa oraz teczek osobowych i dokumentów opatrzonych klauzulą „poufne”. Tak się stało, Nadleśniczy Stpiczyński przystąpił do ewakuacji pod koniec sierpnia, zabezpie¬czając i wywożąc wspomniane dokumenty. W ewakuacji nadleśnictwa brał udział 28-letni Wacław Wolarski, podleśniczy z Leśnictwa Papiernia, który tak wspomi¬nał dzień ewakuacji:

Tam [w Międzychodzie] zastała mnie druga wojna światowa. Wszystkie urzędy zostały ewakuowane. Nadleśnictwo miało przydział ewakuacyjny do Łucka w woj. tarnopolskim; trasa była podana: Poznań–Września–Socha¬czew–Kutno–Warszawa i dalej na wschód. Na szosach był straszny tłok: wozy chłopskie, piesi, rowerzyści. Ewakuacja nadleśnictwa odbywała się na dwóch wozach parokonnych. Na wozach były akta nadleśnictwa, operaty, mapy, pla¬ny gospodarcze, żywność i odzież dla personelu, pasza dla koni. Dojechaliśmy do Kutna. Tam Niemcy nas dogonili; zdążyłem się przebrać z munduru le¬śnego w ubranie cywilne, pan Stpiczyński oddalił się i straciliśmy go z oczu. Wojsko niemieckie zatrzymało nas, każąc wracać przez Łowicz do Wrześni. Kilkudziesięciu z nas zatrzymano w mieście i umieszczono w szkole jako „ucie¬kinierów”. Zakwaterowano nas na słomie w klasach szkolnych i zatrudniono na stacji kolejowej do załadunku mebli na wagony, które były wysyłane do Niemiec.

Tereny przygraniczne Nadleśnictwa Międzychód zostały zajęte przez okupanta już w pierwszych dniach wojny. Interesująca jest relacja Ludwika Andrzejewskie¬go, zamieszczona w maszynopisie książki Nieoceniony skarb:

Uroczystości nowego roku szkolnego [1 września 1939 r.] w szkole miały się odbyć o godzinie 11-stej, czyli po powrocie z kościoła. Udałem się ze swoimi kil¬koma kolegami na mszę świętą... Ubrani byliśmy w granatowe ubranka, było nas 6-ciu chłopców: Maniek Poraszka, Edek Jodłowski, Józiu Kwaśniak, Piotr Grajkowski, Leon Sparty i ja. Oprócz tego szedł razem z nami, w podeszłym już wieku, dziadek Kurpiewski z Mierzyna. Zaledwie uszliśmy połowę drogi, a tu jedzie nasze wojsko od strony granicy w kierunku Międzychodu. Minęło nas z cztery lub pięć dużych samochodów, aż nagle przy nas zatrzymała się limuzyna, pełna starszyzny. Niektórzy z nich mieli słuchawki na uszach. Jeden oficer wysiadł do nas i uśmiechając się, zapytał się ciepło:

– Dokąd to, ojcze, wybraliście się z tymi chłopcami?

– Ano, proszę pana, przecież to pierwszy piątek miesiąca jest i w dodatku nowy rok szkolny, a bez Boga ani do proga, więc i do kościoła idziemy, jak stare przysłowie uczy.

Oficer odpowiedział: – Słuchajcie uważnie co wam powiem, ojciec. Wracajcie do domu, wojna jest. Wy, chłopcy, poszukać każdy sobie porządnego kija i cofnijcie się, o tam do tego stada bydła, tam są żołnierze. Macie im dopomóc, by to bydło jak najprędzej zapędzić do miasta i zaraz wrócić. Bo jest rozkaz wysadzić mosty, oba mosty na Warcie...

Zdjęcia źródło: Gmina Międzychód